O zmianie
Zmianę nie każdy z nas lubi, niektórzy zaledwie ją tolerują, inni wypatrują jej z niecierpliwością na horyzoncie. Komu z nas nie zdarzyło się tkwić w jakimś układzie, który już nie działał, w grupie utworzonej na potrzeby czegoś i czekać kiedy już będzie się można spokojnie stamtąd odmeldować.
Czyli wtedy byłaby to zmiana oczekiwana, lub może nawet upragniona. Bywa jednak, że zmian nie lubimy i z trudnością znosimy przeprowadzkę, przemeblowanie w pokoju, zmianę pracy. Zmiana stawia nas wtedy nieuchronnie wobec naszych sposobów radzenia sobie, przeżywania, doświadczania emocji, rozwiązywania problemów, konfliktów. Czyli wobec naszych własnych zasobów. Co wreszcie jeśli zmianą jest zdrada w naszym związku, choroba, śmierć kogoś bliskiego. Wtedy zmiana jawi się jak lawa, która rozlewa szeroko i dotyka wielu, jeśli nie wszystkich dziedzin naszego życia.
Elizabeth Kübler-Ross w wyniku swoich długofalowych badań wyodrębniła różne typy reakcji na coś nieoczekiwanego, trudnego, co nas spotyka. W jej badaniach ludzie mierzyli się z sytuacjami granicznymi; jak ciężka, nieuleczalna choroba, śmierć. Jednak na użytek tego artykułu możemy założyć, że niewątpliwie były to reakcje na zmianę, potężną zmianę. Autorka wyodrębniła pięć etapów swoistego przejścia emocjonalnego przez kryzys, zmianę.
Zaprzeczenie, izolacja
Zaprzeczenie w żargonie psychoterapeutycznym to wyparcie, czyli przysłowiowe zamiecenie sprawy pod dywan, maskowanie, słynne „nic się nie stało”. Udawanie, że to nas nie dotyczy. Przekonanie, że to nie może być prawda. Ta negacja jest przejściową formą obrony.
Gniew
Powoli dochodzi do nas świadomość, że to jednak prawda i reakcja, która się pojawia to gniew, wściekłość, złość, rozdrażnienie, zazdrość. Tak cierpię, a ludzie pytają mnie o spawy trzeciorzędne i pojawia się irytacja. Przychodzi też coraz częściej pytanie „dlaczego ja?”, „dlaczego właśnie mi coś takiego się przydarzyło?”
Targowanie się
W sytuacji, gdy nie mogliśmy pogodzić się ze zmianą za pomocą unikania, zaprzeczania ani też złości teraz pojawią się coś w rodzaju targu. Możemy doświadczać chęci zrobienia czegoś, co nas kosztuje, na co w normalnych warunkach byśmy się nie zdecydowali, bo w magiczny sposób wyobrażamy sobie, że to odwróci zły los. Próbujemy zaklinać rzeczywistość. Możemy też na tym etapie targować się z Bogiem. ” Ja zrobię to dla Ciebie Boże, a Ty w zamian cofnij to wszystko”.
Wielki smutek
Mamy poczucie, że nic z naszych wysiłków nie przyniosło oczekiwanego skutku. Coraz bardziej stajemy oko w oko z rzeczywistością od której chętnie byśmy uciekli, zaprzeczyli jej istnieniu. Nasz gniew, wysiłek, by odwrócić tą rzeczywistość również nie przyniósł spodziewanego rozwiązania. Wtedy pojawia się smutek, przygnębienie a nawet rozpacz. Zaczynamy odczuwać stratę tego, co mieliśmy czy to zdrowia, młodości, osoby, czy komfortu w życiu. Mamy wrażenie, że nasz smutek narasta i narasta… często pojawia się płacz. Dopiero, gdy pozwolimy wypłynąć naszemu smutkowi może pojawić się w nas gotowość na kolejny etap.
Akceptacja
Już nie musimy walczyć, zaprzeczać. „Wyzłościliśmy” się już. To nie do końca czas szczęśliwy, ale z pewnością spokojny, by przyjąć życie, chorobę, zdradę czy śmierć, czy jakiekolwiek trudne doświadczenie. Na tym etapie czujemy się pojednani ze sobą, z losem, z ludźmi czy z Bogiem.
Na pewno łatwiej o tym pisać, rozmawiać niż przeżyć. Stąd potrzebujemy często kogoś, kto przejdzie z nami tę drogę, przyjaciel czy kolega któremu ufam, który mnie rozumie. Niekiedy potrzeba terapii, by pójść dalej, przejść któryś z etapów. Często w codziennym wirze spraw ta zmiana wydaje się nie do przejścia w pojedynkę. Pozwólmy wtedy sobie pomóc, zwłaszcza, gdy problemy, życie wydaje się w tym momencie za trudne.
Categories: Warto przeczytać